Z tymi drucikami to się zgaszam :p Ale to drobiazgi w porównaniu z tym z czego mnie wyciągnął. Poprzedni ortodonta na dzień dobry powiedział mi, że nie powinnam się uśmiechać bo nieestetycznie wyglądam. Ponadto że mój przypadek jest beznadziejny, rezultaty niegwarantowane. Chciał mi skracać szczękę i śrubować. Wyszłam w takim stanie z gabinetu że pojechałam do domu z rykiem. Na szybko wyszukałam pierwszego lepszego byle innego ortodontę bo czas gonił (zaczęły mi wychodzić zęby…w tym wieku ! A te obok były zagrożone więc nie było żartów). W Zakopanem u dr D. Piskorskiego dowiedziałam się że czeka mnie trochę pracy ale wszystko jest do zrobienia i że absolutnie beznadziejna nie jestem pod żadnym względem. Trochę mnie to podbudowało bo byłam już w fatalnym stanie… Okazało się, że trafiłam szczęśliwie. Mimo wielu trudności (musiałam mieć zabieg kortykotomii :/) efekty są super. Aparat noszę już rok (może niedługo zdejmę :), wizyty mniej więcej raz w miesiącu, a co wizyta wybieram sobie kolor gumek na zamki czy jak to tam się zwie 🙂 Nie ma problemu jak czasem nie mogę dojechać na czas albo muszę przełożyć wizytę. Sam Pan doktor choć grzeczny wylewny nie jest i wydaje się strasznie poważny i rzeczowy a jak się uśmiecha to tak jakby chciał to ukryć he he :p ale wydaje mi się, że zna się na tym co robi, skoro nikt mi nie chciał pomóc a On nie widział większego problemu.

Add a Comment

You must be logged in to post a comment